Nasz patron

To nie Komeda wybrał Muzykę, to Muzyka wybrała Komedę”.

Leszek Możdżer

Krzysztof „Komeda” Trzciński był artystą totalnym – z natury, z charakteru, z duszy. Człowiekiem wszechstronnym, ale i wrażliwym, skromnym, rzetelnym. Z wykształcenia był laryngologiem, z serca – muzykiem, kompozytorem obdarzonym nieograniczoną wyobraźnią. Nie dzielił muzyki na klasy, nie wartościował jej odmian – po prostu grał, komponował, tworzył. Był zarówno fascynującym jazzmanem, jak i wytrawnym filmowcem oraz znakomitym aranżerem. O tym, czym jest dla niego muzyka nie opowiadał słowem, ale artyzmem, sumiennością i zaangażowaniem.

Życie i twórczość

Urodził się 27 kwietnia 1931 w Poznaniu. Jego ojciec – Mieczysław Trzciński – był urzędnikiem NBP, matka – Zenobia Trzcińska z d. Nałęcz-Gembicka – pochodziła z jednego z najstarszych rodów wielkopolskich. Szybko odkryła muzyczną pasję syna – już w wieku 4 lat posłała go na lekcje gry na fortepianie. Jako ośmiolatek Krzysztof Trzciński został najmłodszym słuchaczem Konserwatorium Muzycznego w Poznaniu.

Wojna pokrzyżowała jego artystyczne plany. Okupację spędził w Częstochowie, po wyzwoleniu przeniósł się wraz z rodzicami i młodszą siostrą Ireną do Wałbrzycha, dalej do Ostrowa Wielkopolskiego. W gimnazjum i w liceum grał w szkolnym zespole „Carioca”; po maturze zdecydował, że zostanie lekarzem. Studiował w poznańskiej Akademii Medycznej, ale nie potrafił zapomnieć o muzyce – w 1950, na początku studiów, po raz pierwszy wystąpił na jam session w Krakowie. Od tego momentu każdą wolną chwilę poświęcał muzyce jazzowej. Na przełomie lat 1955/56 założył z kolegami (m.in. Jerzym Milianem, Janem „Ptaszynem” Wróblewskim, Janem Zylberem) legendarny Sekstet Komedy – zespół podbił publiczność I Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie; sam Komeda został okrzyknięty prekursorem polskiej kultury jazzowej.

W 1958 ożenił się z Zofią Tittenbrun; rok wcześniej przeprowadził się z Poznania do Krakowa. Zośka namówiła męża do zrezygnowania z medycyny, chociaż w poznańskim szpitalu miał już własną salę chorych, a w papierach pierwszy stopień specjalizacji w dziedzinie laryngologii. Artystyczna atmosfera Krakowa odpowiadała Komedzie-jazzmanowi, ale nie zapewniała jego rodzinie środków dożycia. Przeprowadził się zatem po raz kolejny – tym razem na stałe, do Warszawy. Właśnie wtedy młody filmowiec, Roman Polański, zaproponował mu napisanie muzyki do etiudy studenckiej Dwaj ludzie z szafą. Tak rozpoczęła się dziesięcioletnia przygoda Komedy z filmem, w trakcie której napisał muzykę do ponad siedemdziesięciu europejskich i amerykańskich produkcji.

Na przełomie 1967/68 Roman Polański zaprosił przyjaciela do Hollywood, do wspólnej pracy nad Dzieckiem Rosemary. Kołysanka napisana przez Komedę na potrzeby horroru Polańskiego okazała się hitem – zanim film wszedł na ekrany, była już amerykańskim przebojem radiowym. Otrzymała nominacje do Złotego Globu i Grammy Award, Komeda zaś podpisał kontrakt z wytwórnią Paramount na trzy kolejne ścieżki dźwiękowe. Błyskotliwą karierę przerwał nieszczęśliwy wypadek – 38-letni kompozytor spadł z urwiska podczas spaceru po hollywoodzkich wzgórzach i stracił przytomność. Ze szpitala wyszedł na własną prośbę, lecz jego stan uległ pogorszeniu. Żona przetransportowała go do Warszawy; Krzysztof „Komeda” Trzciński zmarł 23 kwietnia 1969, w Szpitalu Neurochirurgicznym w Warszawie przy ul. Oczki. Jego grób znajduje się na Powązkach, w kwaterze 18-VI-29.

Dlaczego „Komeda”?

Podczas dziecięcych wakacji spędzanych w Olsztynie pod Częstochową Krzyś z kolegami bawił się w wojnę. Został komendantem – na drzwiach szopy, którą uczynił siedzibą swojej komendy, postanowił umieścić stosowny napis informujący o wadze i przeznaczeniu pomieszczenia. Słabo jednak znał ortografię – na drewnianej bramie napisał wielkimi literami słowo: KOMĘDA. Od tej pory koledzy nazywali go żartobliwie „Krzyś – Komeda”, a on sam, już jako dojrzały twórca, postanowił przekuć swoją dziecięcą porażkę w dorosły sukces.

Naszym uczniom o Komedzie opowiadają znani muzycy i filmowcy:

Komeda był cudownym i niezwykle skromnym człowiekiem. Oszczędnym nie tylko w słowach, także w muzyce – a to niezwykle ważne, bo w sztuce nie można się za bardzo rozgadywać. To był artysta z najprawdziwszym, muzycznym posłannictwem.

Wojciech Kilar

Kompozytor

Mam wrażenie, że Komeda to ojciec chrzestny polskiego jazzu. Jego muzyka miała wyjątkowy, osobisty kolor. Komeda miał wyjątkowy dar, był apostołem Muzyki, wybitnym liderem, inspirował innych i robi to do dzisiaj.

Leszek Możdżer

Pianista, kompozytor, aranżer

Niewiele jest płyt, które zrobiły na mnie takie wrażenie i uformowały mnie w takim stopniu, jak „Astigmatic” Komedy. Pamiętam, jak mój tata, który był moim muzycznym przewodnikiem, puścił mi ją po raz pierwszy. Miałem wtedy nie więcej niż 10 lat, uczyłem się w szkole muzycznej, i to co usłyszałem, wywróciło cały porządek mojego muzycznego świata do góry nogami. Znane mi dotychczas, uporządkowane dźwięki – zarówno klasyczne, jak i pop – nagle rozsypały się w drobny mak i złożyły z powrotem w niezwykły, nowy kosmos, pełen emocji, napięć, szeptów i krzyków. Komeda, wraz ze swoim zespołem, uwolnił dla mnie muzykę. To uczucie zostało ze mną już na zawsze, jako nieuchwytna tęsknota. Cztery dni temu skończyłem nagrania muzyczne do nowej wersji „Dziecka Rosemary”. Moje kompozycje nie mają nic wspólnego z muzyką Komedy, zrobiłem jednak wszystko, co w mojej mocy, żeby przemycić w nich właśnie to poczucie wolności. 

Antoni Komasa-Łazarkiewicz

Kompozytor filmowy

W twórczości Krzysztofa Komedy najbardziej cenimy muzykę filmową, różnorodność stylistyczną poszczególnych utworów i ich niezwykły koloryt. Komeda miał rzadką umiejętność łączenia prostej, „wpadającej w ucho” melodii z niezwykłą harmonią, zaskakującym rytmem i gwałtownymi zmianami nastroju. To porywająca muzyka – głęboka,  ale i prześmiewcza, momentami  szydercza, a już na pewno ponadczasowa.

MOTION TRIO

(J. Wojtarowicz, M. Gałażyn, P. Baranek)

Muzyka Komedy zawsze była jak kolejny filmowy bohater. Miała uśmiech, spojrzenie, a czasem tajemnicę. I zawsze bardzo mocny charakter.

Magda Miśka-Jackowska

Krytyk filmowy,

autorka programów radiowych o muzyce filmowej